Każdy chyba ma takie dni, że raz wloką się sennie leniwie, a
człowiek wtedy tak sobie oooooooo ma czas, i
przepuszcza go przez palce, bo oooooooo J
, a za chwilę przychodzą dni, kiedy jak Kubica w F1 na pełnym gazie zaliczamy
godziny, dni, poniedziałek, i nagle weekend, i egejn poniedziałek. W sumie ta różnorodność, chyba
pozwala z jednej strony na nienudzenie
się, a z drugiej nie pozwala nam zwariować.
Bowiem nieustannie leniwe, luźne dni sprawiłyby zapewne, że
obudzilibyśmy po paru latach, w kapciach i szlafroku, no bo taki
luuuuuuuuuuuuuuuz, i w ogóle. Zaś nieustanny bieg za…… no właśnie za czym?
Doprowadziłby nas zapewne do nerwicy, stresu, depresji, i ewentualnie do drzwi
bez klamek.. przynajmniej tak myślę, chociaż może się mylę? Może.. Dlatego
wszystko w przyrodzie musi zachować równowagę… Przyznaje, że tak jakoś mi się
składa, a może sama podświadomie dbam o stan równowagi.. i dlatego miewam okresy szlafrokoweJ i okresy gdzie tydzień
ma 1 dzień, przynajmniej tak m się wydaje.. bo poniedziałek 7.30 iiiiiiiii
znowu poniedziałek… mam ochotę za Geldofem zaśpiewać… I dn`t like Mondays;-) I takiż otóż był mój
ostatni tydzień, składał się chyba wyłącznie z poniedziałku, bo znowu
on…Postaram się szybko go zrekonstruować, aby naświetlić gdzie zginęły
pozostałe dni;-) Tydzień jak zwykle zaczął się normalnie czyli brrrrrrrrrrr
7.30 poniedziałek łejk ap..
Po pracy , pakujemy psinę do auta i jedziemy do weta.. no
cóż innej opcji nie ma, psina się wypuściła, coś zeżarła, i albo wet.. albo za
chwilę psina będzie miała talie osy, a ja zacznę puszczać większe pawie niż
on.. albo wet.. u weta mdlejemy.. prawie.. ja i psina rufą do strzykawki.. uff
home sweet home. Wieczorem o mało co
komputerowiec, robi ponowny format kompa, mija północ..
Wtorek walczę z programami bo komp goły.. prawie północ
Środa powtórka z rozrywki u weta… nie dosyć, że mamy z
Borkiem nerwa, to portfel znowu chudnie… chyba się przekwalifikuje.. tylko co z
tymi zastrzykami ehhh nie da rady.. po
powrocie mam zainstalować jakieś aktualizacje, pod dyktando.. ma to zająć góra
1-2h budzę się ok. 3ciej w nocy komp huczy , wisi, i wywala, że brak pamięci..
ja też wywalam i idę spać..
Czwartek, przez ten młyn zapomniałam, że podobno w środę na kawę się umówiłam, hmmm ale głowy
sobie uciąć nie dam, no ale może? Odrabiam w czwartek .. znowu
22ga
Piątek, wypadło comiesięczne spotkanie „klasowe” w knajpie,
koleżanka zrobiła suprise, wykopała gdzieś archiwum X, czyli naszą amatorską
kasete vhs ze studniówki, oddała do przegrania na płytę, przytaszczyła laptopa,
i zapodała.. śmiech przez łzy, łzy przez śmiech… booosh jak pomyślę, że dzieci
i całe rodziny to oglądają.. podobno lepsze niż kabaret paranienormalni;-)
Sobota, niby leniwie i rutyniarsko, jak co tydzień spacer po
bułeczki, kawa u sąsiadów, sprzątanie, obiad,
a na wieczór dałam się wmanewrować w sushi.. tzn chciałam przepis na
tajską zupę, która mi bardzo smakowała,
a skończyło się na zawijaniu sreberek;-) tzn. rękodzieło artystyczne, uczyłam
się robić sushi, wyszło, że mam zdolne paluszki, i żołądek bez dna..
mniaaaaaaaaaam, ale teraz obowiązkowo
muszę zaliczyć oryginał, koniecznie chce
się dowiedzieć czy jestem geniuszem;-) aha najważniejsze, dobrze mieć
zdolnego/ą nauczyciela;-)
Niedziela, znaczy się jeszcze dzisiaj;-) jak zwykle, czyli
do 13tej w piżamie, później msza (tak, tak praktykuje;-) ale bez szaleństw.. no
i tak myślałam o błogim lenistwie przed TV,RTV, vvv, lub z książką.. ale nastąpił
bunt rodzinny, i zostałam zobligowana do rewizyty, którą odkładam od miesiąca..
wróciłam po 22, no i za chwilę poniedziałek ehhh jak ja nie lubię
poniedziałków;-) No i mamy poniedziałek....
Ja mam tę F1 od kilku tygodni już i naprawdę wielcem zdziwiona, żeby nie powiedzieć oburzona, że znów jest poniedziałek! Gdyż nie zdążyłam się nacieczyć innymi dniami, które minęły jak zbiczatrzasł kurna!
OdpowiedzUsuńno i właśnie siedzę dzisiaj w tym zadziwieniu;-)
OdpowiedzUsuńale się działo kobieto fiuu fiuu
OdpowiedzUsuńja tez jaby ze snu obudzona, z maligny...przyjemnej i nie...a tu papiery teraz czekają bleee i fuj
przyjemnego
a ja w tym tygodniu fizycznie, oj fizycznie, zeszły tydzień to pakowanie firmy w kartony brrrrrrrrr, teraz przeprowadzka, i wypakowywanie więc znowu praca nad bicepsami;-)
UsuńA ja ciągle w takim młynie... Fajna jazda :)))) Ale jak padnę, to mnie nikt nie dobudzi :)
OdpowiedzUsuńpodobno do wszystkiego można się przyzwyczaić;-) chociaż nie wiem czy to na dobre wychodzi, czasem po prostu trzeba paść.. paść? jakoś to paść dziwnie brzmi;-)
UsuńNo i mamy wtorek, a ja jeszcze z głową w poniedziałku!
OdpowiedzUsuńWspółczuję jazd z pieskiem, z moim niedawno miałam to samo, też mi portfel odchudzili.
I młyn co dnia od nowa! :)
na dodatek gdyby mi się chciało tak jak mi się nie chce;-) to hoho hooooooo, a psina zaliczyła 3wizyty, przy czym ostatnia wczoraj za free, bo już jest oki, więc ufff
UsuńCieszę się, że psinka już zdrowa! :)
Usuńteż się cieszę, bo mimo iż pies rozmiarów XXL, to jak widzę, że trzęsie się jak osika, to normalnie, no żal mi dziada;-);-);-)
Usuńja mam wciąż kołowrotek, ponieważ rzadko cały wolny weekend... ale jak już go mam, to zwalniam i się delektuję lenistwem :)))
OdpowiedzUsuńgdybyśmy się lenili stale, zapewne nie byłoby w tym nic z delektowania, a raczej chyba byśmy zkapcanieli;-)
UsuńJazz, lepsza F1 niż rollercoaster :). Ja go mam od jakiegoś czasu starając się pogodzić pracę (na szczęście biuro mam w domu), dzieci, obiady, porządki, pisanie bloga, utrzymywanie kontaktów towarzyskich i łóżkowe swawole :)...bywa ciężko
OdpowiedzUsuńpozdrówka
no podobno nikt nie mówił, że będzie łatwo;-) ważne by czasami znaleźć odskocznie, bo inaczej palma, przynajmniej ja tak mam;-) ps. jedno jest pewne, większości z nas nuda nie grozi;-) również Pozdrawiam
UsuńZaraz...a co ja robiłam w tym tygodniu>? Hmmm...nie wiem, zginał mi gdzies ostatni miesiąc...wałkonię się.
OdpowiedzUsuńa bo to w ogóle ten luty jakiś taki krótkawy;-);-);-)
UsuńNo i właśnie takie jest życie.Dołki i górki, aktywność i bierność. Jednak nawet jak nic nie robię leniąc się bezczelnie to i tak wszystko mi ostatnio mija na "wju" i "ziuuuu".Czas przecieka przez palce i nie mogę uwierzyć ,że to już marzec lada dzień. Kurza twarz...cały miesiąc zniknął mi się w czasoprzetrzeni.:(
OdpowiedzUsuńps.Bardzo zaciekawiło mnie, że praktykujesz mszowo... bez szaleństw.:) Teraz mi wyznaj dziecko , jak na spowiedzi,jak to jest u Ciebie z kościółkowymi szaleństwami ? Co to takiego te szaleństwa ?:)
no wiec to jest jak z kierowcą, są przepisy które musisz znać, i przestrzegać aby jeździć, ale oszyyyyyyyywista, że nie jeżdżę 40h, i czasem gdzieś przeskoczę;-)
UsuńSiemka...Kurdę, po tytule sądziłem, że to będzie jakiś erotyczny thriller. A tu nic z tego - czuję się lekko zawiedziony, ale mimo wszytko usatysfakcjonowany...Później wymądrzę się dokładniej - terasz muszę uciekać..Narka.
OdpowiedzUsuńchcę powiedzieć, że jako przedstawicielka romantyzmu;-) jeżeli popełnię erotyk, to tytuł na pewno nie zabrzmi wolno, szybko;-) ps. z tym romantyzmem to u mnie tak 50%/50%;-)
UsuńNie lubię sushi oraz chciałabym mieć leniwe soboty, moje soboty zapier... tak, jak poniedziałki, albo bardziej.
OdpowiedzUsuńco do sushi to przyznaje, że jadłam po raz drugi, robiłam po raz pierwszy, jako ciekawostkę można wszamać, ale żeby mnie powaliło to raczej nie;-) ps. wychodzi na to, że ja to mam szczęście;-) bo soboty mam luuuuuuuuuuuuuzackie;-)
Usuń